Wolałabym, żeby ta karta miała inną nazwę. Po polsku kojarzy się z czymś dosyć strasznym, z osądem, z karą lub nagrodą, ze strachem, który zawsze przecież towarzyszy sytuacjom, w których mamy być oceniani.

A przecież ta karta symbolizuje odrodzenie, przebudzenie się do nowego życia, przewartościowanie, doświadczenie nieba/królestwa niebieskiego tu na ziemi, nawiązanie świadomego kontaktu z duchową stroną życia…To jej pozytywne spektrum.
Negatywne może mówić o blokowaniu zmian, o strachu przed zmianami, nawet przed śmiercią, bo nie ma tu mowy o zmianach małych. Może wskazywać na brak duchowego elementu w naszym życiu i na niechęć do spojrzenia na siebie spoza iluzji materii.
Jak dla mnie ta karta ma w sobie tyle przekazu, że będę musiała jeszcze wiele razy do niej podchodzić.
Symbolika jest w niej bardzo bogata a numer XX jest przedostatnią kartą naszej wędrówki, więc dochodzimy do kulminacji podróży, aby za chwilę zacząć nową.
Jako karta dnia dla mnie była niestety niejasna, więc czekam, aż mnie odwiedzi jeszcze raz.