Wolałabym, żeby ta karta miała inną nazwę. Po polsku kojarzy się z czymś dosyć strasznym, z osądem, z karą lub nagrodą, ze strachem, który zawsze przecież towarzyszy sytuacjom, w których mamy być oceniani.
cosmic tarot
A przecież ta karta symbolizuje odrodzenie, przebudzenie się do nowego życia, przewartościowanie, doświadczenie nieba/królestwa niebieskiego tu na ziemi, nawiązanie świadomego kontaktu z duchową stroną życia…To jej pozytywne spektrum.
Negatywne może mówić o blokowaniu zmian, o strachu przed zmianami, nawet przed śmiercią, bo nie ma tu mowy o zmianach małych. Może wskazywać na brak duchowego elementu w naszym życiu i na niechęć do spojrzenia na siebie spoza iluzji materii.
Jak dla mnie ta karta ma w sobie tyle przekazu, że będę musiała jeszcze wiele razy do niej podchodzić.
Symbolika jest w niej bardzo bogata a numer XX jest przedostatnią kartą naszej wędrówki, więc dochodzimy do kulminacji podróży, aby za chwilę zacząć nową.
Jako karta dnia dla mnie była niestety niejasna, więc czekam, aż mnie odwiedzi jeszcze raz.
Karta śmierci straszy niektórych i przynosi ulgę innym.
Found on robertscottart.com
Śmierć jest XIII arkanem tajemnic wielkich. Ponieważ w naszej kulturze śmierć kojarzy się z czymś finalnym, końcowym i smutnym, karta ta jest zwykle rozumiana bardzo powierzchownie, czy wręcz błędnie. Jednak wystarczy spojrzeć na pozycję tej karty w talii tarota. Śmierć nie jest ostatnią kartą, nie znajduje się na samym końcu oznaczając wielkie zakończenie. Nadano jej numer XIII (być może dlatego uważa się 13 za numer pechowy?). Po XIII jest XIV, XV itd… następne arkana wielkie.
Śmierć należy więc rozumieć raczej jako kartę przejścia, transformacji, zmiany, małej śmierci, odrzucenia czegoś i stworzenia miejsca dla czegoś nowego. Oczywiście wszystkie zmiany, nawet te na lepsze, są stresujące dla większości ludzi. Często bronimy się przed nowymi etapami, chwytamy się kurczowo statusu quo, nie pozwalamy życiu na rozwój poprzez zmiany.
Wtedy właśnie odczuwamy śmierć jako coś bolącego, coś co okrada nas z przyzwyczajeń i bezpieczeństwa, jako niszczyciela. Boimy się jej. Paraliżuje nas strachem wprowadzanych zmian. Jeśli jednak podejdziemy do śmierci jak małe dziecko z karty XIII RWS, z otwartością i z odwagą współtworzenia tych zmian, wówczas proces ten nie jest wcale aż taki straszny i nieświadomy.
RWS tarot
Na karcie śmierci RWS widzimy parę różnych postaw radzenia sobie z doświadczeniem takiego końca. Widzimy króla, który zupełnie nie był przygotowany na przyjęcie zmian. Usilnie bronił się przed spojrzeniem prawdzie w oczy i został zgładzony. Leży martwy, deptany przez konia śmierci. Jest tam też kobieta, która odwraca głowę, jest przestraszona. Być może chciała wyjść transformacji na spotkanie, ale w ostatniej chwili poddała się paraliżującemu strachowi. Nie chce widzieć, co się dzieje wokół niej. Nie ma siły na spojrzenie „śmierci” w oczy.
Kapłan próbuje zjednać sobie śmierć modlitwami i duchowym zrozumieniem. Kolor jego szat sygnalizuje, że duchowe podejście do śmierci i zrozumienie jej procesu, pozwala zachować „życie”. Żółty kolor to kolor komunikacji, życia, radości i esencji ducha. Jak już wspomniałam wcześniej jest też postawa dziecka. Z otwartością, patrząc śmierci prosto w twarz, ofiarowuje jej kwiatki. Nie boi się jej.
Jeśli podejdziemy do zmian kreatywnie, z otwartością dziecka i ze zrozumieniem kapłana, uda nam się przejść przez egzamin dojrzałości i wylądować na nowym, zwykle lepszym lądzie. Po Śmierci nadchodzi Umiarkowanie, przynosząc odnowę, nadzieję i kreatywne siły współtworzenia.
vintage tarot/ found on pinterest
Dla osób, które przechodziły przez okres ogromnych zmian, karta śmierci często przynosi deskę ratunku i zapowiedź zakończenia procesu transformacji. Coś się kończy. Tworzymy miejsce na wykreowanie czegoś nowego, czegoś, co jest być może dużo bardziej odpowiednie dla nas w tej chwili. Musimy otworzyć rękę, aby coś złapać.
thoth
Nie bójmy się śmierci, tych małych jak i tej największej.
Uważam, że powinniśmy więcej rozmawiać o przejściu i transformacji. Nie ominie ona żadnego z nas. Śmierć to jedyny pewnik tego życia, a tak mało wiemy o naszym docelowym miejscu podróży… Szkoły umierania powinny przygotowywać do odejścia z tego świata, uczyć nas jak najwięcej o czasie przejścia. Tak naprawdę na śmierć chyba nigdy nie jest się gotowym w 100% i zawsze będzie ona tajemniczą inicjacją. Tajemnicza nie znaczy jednak straszna.
Wreszcie dowiedziałam się, o co chodzi z tymi nierównomiernie rozłożonymi denarami na karcie 6 monet. Nad dającym jest jeden, nad postacią żebraka z prawej strony dwa (sugeruje na dwa denary, czyli niedecydowanie, brak akcji), a nad żebrakiem z lewej strony, od serca są trzy. Te oznaczają trzy denary-być może osoba zapracowała sobie w przeszłości na dzisiejszą nagrodę. To ona dostaje pieniążki od bogatego, który jest pod opieką Asa denarów (1 krążek świecący mu nad głową).
Rider-Waite
Informacje te zaczęrpnęłam z książki B. Antonowicz-Włazińskiej o Małych Arkanach. Od razu mi wydało się to dosyć logiczne, choć wciąż trochę trąci takim dualistycznym, strachliwym podejściem do życia: jak będziesz dobry, to dostaniesz coś i zapracujesz na szczęście. Jak będziesz nie za dobry, to nic nie będziesz miał. Z jednej strony wciąż żyjemy w takim paradygmie, jednak z drugiej strony samo życie nam często pokazuje, że tak do końca nie działa. Jest dużo bardziej kompleksowe. Często dobrzy ludzie cierpią, a złym wiedzie się całkiem nieźle. I nie nam oceniać, czemu tak jest. Być może te dobre osoby, odpokutowują jakieś przeszłe wcielenia (jeśli w to wierzymy), a te złe żyły sobie kiedyś bardzo cnotliwie :) Używam tutaj słownictwa dobry i zły z przymrużeniem oka i z braku innego nazewnictwa, lepiej oddającego szarości i biele tych cech.
W każdym razie 6 denarów to dla mnie karta balansu pomiędzy braniem i dawaniem.
Ten, co daje, uszczęśliwia innych, ale także siebie. Podobnie jest z tym, co bierze. Dostaje pomoc, ale daje także dającym, możliwość dzielenia się. Win win.
Jadąc na giełdę minerałów widziałam dziś też dosłowne przedstawienie tej karty: na chodniku klęczał mężczyzna ze swoim synkiem, opuszczone głowy i kartka z prośbą o wsparcie finansowe w rękach. Brakowało tylko bogacza obsypującego ich monetami.
Z wyżej wspomnianej książki pochodzą pytania, które stymulują nas do wzięcia odpowiedzialności za tworzenie przepływu energetycznego w naszym życiu. Jeśli będziemy świadomi tego, ile dajemy i ile bierzemy, a także tego, że energia wszechświata jest nieskończona, i że wystarczy jej dla wszystkich, stworzymy harmonię. Jeśli aktywnie działamy, aby zamanifestować nasze marzenia, to energia obfitości będzie płynąć przez nas i docierać do wszystkich, z którymi mamy styczność. Konkurencja nie istnieje. Rób to, co kochasz. Po prostu to rób. Dziel się z innymi. Płynność, a nie łapczywe zagarnianie dla siebie, jest drogą do rozwoju i poczucia spełnienia.
Deviant Moon
-Czy umiesz się dzielić tym, co masz?
-Czy dzielisz się z innymi szczerze, czy oczekujesz, że powinni ci się za twoje dawanie zrewanżować?
-Czy pomagasz innym na pokaz?
-Czy umiesz prosić o pomoc i ją przyjmować, jeśli zostanie ci zaoferowana?
-Czy szanujesz swoją pracę?
-Czym jest dla ciebie dawanie i branie?
-Czego nie chcesz dawać innym?
I jeszcze cytat, także pochodzący z książki Barbary: Buddyjskie przysłowie, nad którym warto jest się zatrzymać i pomedytować:
Dostajemy, to czego nie chcemy
Nie dostajemy tego, czego pragniemy
Tracimy to, czego pragniemy
Zatrzymujemy to, czego nie pragniemy.
Oto źródło cierpienia każdego człowieka.
Thoth Tarot
Parę moich talii inaczej jeszcze przedstawia 6 denarów:
jako współczucie i rozwijanie rozumienia i empatii dla innych
The Fifth Tarot
jako kompromis, który zazwyczaj nie prowadzi do niczego dobrego, jeśli zgadzając się na niego nie jesteś szczery ze sobą samym
Osho Zen Taror
jako wdzięczność, składanie podziękowań za to, co mamy, co wciąż każdego dnia otrzymujemy od życia. Za to, że żyjemy. Za matkę ziemię. Za to, że nas utrzymuje, pomimo wszystkiego tego, co czynimy na jej i naszą własną niekorzyść. Jest to też karta tworzenia balansu, odbudowy harmonii. Oddaj coś ziemi w zamian za to, co bierzesz od niej przez cały czas.
cosmic tarotTarot of the Old Pathz defharo.comMythic tarot
Zwykle wyciągam kartę dnia rano, z talii Ridera-Waite, a następnie szukam jej we wszystkich innych taliach jakie posiadam. Lubię w ten sposób zbombardować się impresjami i różnymi wersjami jednej karty. Pobudza to moją intuicję i inspiruje do dowiedzenia się więcej o archetypie, który właśnie mnie odwiedził.
Cesarzowa to jedna z moich ulubionych kart. Jestem kobietą, a ona mówi dużo o kobiecości. O kobiecości zbalansowanej, wygodnie siedzącej we własnej skórze, silnej ale także opiekuńczej. Jest kobietą, która akceptuje swoją seksualność, doświadcza życia zmysłami, łączy w sobie lekcje Głupca, Magika i Kapłanki: otwartości, kreatywności i wrażliwości w lekcję 3- zdolność syntezy i tworzenia. Cesarzowa jest matką, kochanką, żoną, kobietą biznesu; ona chce doświadczać i używać życia w różnych jego aspektach.
Jak dla mnie jest kartą miłości i kartą zdrowego balansu pomiędzy dawaniem i braniem miłości. Sugeruje też piękno, artyzm i dbanie o sferę fizyczną. Kojarzy mi się z astrologicznym Bykiem, rządzonym przez Wenus, który mówi: powąchaj róże, zatrzymaj się i rozkoszuj się tym, co masz.
tarot of the sevenfold mystery
Dzisiejszy dzień był dla mnie szansą na kreowanie takiego świadomego balansu. Dawałam i brałam. Dałam czas innym, ale także zadbałam o to, aby mieć go dla siebie, na naukę. Dobrze jadłam. Pośmiałam się z mężem. Wieczorem wyszłam na spotkanie z przyjaciółmi. Czułam się Cesarzową, bo tak chciałam.
Myślę, że dosyć wygodnie czuję się z energią tego archetypu i mogę się zjednoczyć dość łatwo z moją kobiecością. Może czasem powinnam pamiętać bardziej o łagodności i spokoju Cesarzowej…kobiecość jak wiemy ma wiele twarzy. Ja kocham je wszystkie, ale niektóre przychodzą mi łatwiej niż inne.
Dzisiaj pokazałam sobie samej, że potrafię trzymać „konie” w ryzach i kontrolować mój rydwan-umysł. Pomimo ognistej natury, impulsywności i emocjonalności wiele lat pracy z własną świadomością pozwala na przejrzenie na wylot niektórych sytuacji i zareagowanie w odpowiedni sposób.
Spotkała mnie dziś delikatna przykrość, ale zamiast wskoczyć na jednego z koni i pognać z wiatrem w dal głośno krzycząc i zostawiając drugiego konia z tyłu, pozostałam spokojnie w rydwanie i potrafiłam utrzymać oba konie tak, aby dalej gnały razem w jednym kierunku. Udało mi się podejść do drugiej osoby ze współczuciem i dostrzec, że nie do końca mówi, to co myśli.
Obie nauczyłyśmy się dużo z dzisiejszej sytuacji, ale najważniejsze jest to, że zdolność zrozumienia i przebaczania sobie i innym jest cechą, którą wszyscy powinniśmy praktykować na co dzień. Dzięki niej przyjaźń może dalej się rozwijać i być może jest nawet mocniejsza, bo szczersza.
Przebaczenie działa w obie strony i chyba jest najtrudniejsze w stosunku do nas samych. Myślę, że świadomy kierowca rydwanu potrafi wybaczać. Potrafi też ocenić sytuację i siłą woli ją ogarnąć, tak aby nie przeszkodziła mu ona na drodze rozwoju. Wszak Chariot to dopiero VII karta arkan wielkich i jest jedną z pierwszych inicjacji, którą przechodzimy w procesie indywiduacji.
Dzisiaj po raz pierwszy w moim intensywnym czasie nauki doświadczyłam, co to znaczy „znaleźć osobiste znaczenie” karty tarota. Udało mi się to chyba tylko dlatego, że zamiast delikatnych, eterycznych przesłań, ta karta wykrzyczała mi, co miała do powiedzenie, że nie miałam możliwości ominąć jej wiedzy :)
Wyciągnęłam króla kielichów, ale w pozycji odwróconej.
Rider Waite
Nie jestem jeszcze przekonana, że chcę stosować karty odwrócone, ponieważ mój mózg dziwnie działa. Z jednej strony czasem ułatwia to czytanie, ale z drugiej strony jest to jednak dosyć ograniczające, gdyż jak tylko zobaczę kartę odwróconą, mój umysł postanawia, że sytuacja będzie się rozwijać raczej negatywnie. Co oczywiście nie jest prawdą. Udowodnił mi to zresztą Król Kielichów Rx.
Po wyciągnięciu Króla Pucharów RX napisałam w dzienniczku kilka możliwości rozwoju mojego dnia. Wszystkie nietrafione! Myślałam, że być może spotka mnie jakiś gniew, wewnętrzny lub sytuacyjny. Myślałam, że może będę melancholijna, nie będę w stanie kontrolować swoich emocji w jakimś momencie lub też spotkam na swojej drodze mężczyznę, który jest albo alkoholikiem albo marzycielem-opowiadaczem albo jakimś smutnym, emocjonalnie nadwyrężonym panem. To była moja wizja! hahaha
Oczywiście nie możemy winić Tarota za mój brak wiedzy na jego temat ;) Chcę tylko zwrócić uwagę na to, że ponieważ król wylądował „up side down”, totalnie pominęłam jego pozytywne walory i wręcz zawężyłam jego „negatywy” do bardzo mrocznych i mało ciekawych. Bo tak chciał mój mózg. Intuicja poddała się szybko.
A co się tak właściwie stało tego dnia? Jak zamanifestowałam energię naszego pretendenta?
A więc dzień rozpoczął się od wizyty mojej mamy. Tu widzimy rodzinny aspekt króla kielichów. Ponieważ moja mama była także moim tatą, to mogłam to totalnie podciągnąć pod siebie. Było bardzo miło, choć mój notesik ‚pisał’, że być może nie będę czuła się zbyt blisko z rodziną ;) Następnie przyszły do mnie niespodziewanie duże karty Tarota. Zamawiałam wersję mini, a otrzymałam full size! Są cudowne. O nich w następnych wpisach. Po wyjściu mamy listonosz przyniósł list z Urzędu Pracy. Czekałam nerwowo na decyzję w sprawie mojego dotacyjnego rozliczenia i była pozytywna. Potraktowali mnie „po matczynemu”. Wielka radość!
Załatwiłam księgową, która była bardzo miła, poszłam też do urzędu, aby dodać PKD związane z tarotem, astrologią itd. W urzędzie następny bardzo miły pan, pomógł mi wypełnić formularz. Potem ugotowałam koleżance obiad, poszłam na zajęcia i ogólnie dzień uważam za super udany!
Dla mnie więc odwrócony król kielichów symbolizuje niespodzianki, i to raczej te dobre (choć byłam też wczoraj świadkiem drobnego wypadku motocyklowego!).Uważam, że symbol wyskakującej z wody ryby będzie mi już zawsze kojarzył się właśnie z tym aspektem tej karty.
Uważam też, że odwrócony król jest bardzo zharmonizowany, czyli tak jakby poczułam też siłę jego animy. Rozwinął się w harmonijnego władcę, który także dostrzega swoje walory kobiece. Nie wiem, jak to przekazać, ale stał się taki trochę pomieszany pomiędzy królową kielichów i królem kielichów. Jego energia była pozytywna, byłam otoczona ludźmi, których lubię i kocham. Obce osoby z ulicy były bardzo miłe i pomocne. Dzień okazał się jednym z piękniejszych i inspirujących dni ostatnimi czasy…
nie wiem skąd ten obrazek pochodzi, ale dokładnie przedstawia, to co chcę napisać
I jak to wszystko rozumieć??? :) Czy karty odwrócone działają tak, jak myślę, że działają? Nie jestem tego jeszcze zbyt pewna!
Cieszę się, że jestem teraz na drodze odkrywania tarota dla mnie samej. Cieszę się, że mam na tyle rozbudowaną pewność siebie i zdolności widzenia, że mogę dać sobie czas na sprawdzenie, jak i czy tarot działa, jakim językiem do mnie mówi i czy mogę z jego informacji korzystać w taki sposób, aby rozwijać swoją intuicję i pomagać w życiu sobie i innym. Głupiec idzie dalej :)
PS> A taki wpis o królu kielichów znalazłam właśnie online w tej chwili :) „The King of Cups reversed is about balanced male and feminine energy; he holds all the positive qualities of both masculine and feminine. There can be an element of risk-taking energy when he appears.” na tej stronie http://www.psychic-revelation.com/reference/q_t/tarot/tarot_cards/cups_king_reversed.html
Zmiana to jedyny pewnik w życiu. Jakie to paradoksalne :) Lepiej więc przywyknijmy do tego, że dobre przeminie i złe przeminie i średnie przeminie….
Koło fortuny prawie zawsze symbolizuje zmianę losu, na lepsze lub na gorsze. Jest to karta numer 10, taki punkt zwrotny Tarota. 9 była kulminacją a 10 jest zakończeniem i początkiem…jak to z kołem bywa nie wiadomo, gdzie się kończy, a gdzie zaczyna. Często karty leżące obok tej karty sygnalizują, w którą to stronę owa zmiana ma się potoczyć.
W talii Ridera-Waite znajdziemy anagram z następujących wyrazów:
koło- ROTA
tarota-TARO
mówi-ORAT
o prawie-ROTA
Hathor-ATOR
Hathor była Egipską boginią ucieleśniającą zmiany pór roku, dni i nocy, cykli życia.
Koło fortuny mówi więc o prawie zmian. Raz jesteśmy na górze, a raz na dole. Co jest na górze spadnie na dół, co jest na dole, wejdzie pod górę. Takie jest prawo.
Na karcie koła fortuny jest też niezmienne centrum. Jakaś stała, odnośnik. Wydaje się, że można jednak osiągnąć stan, gdzie zmiany życia nie mają wpływu na nasze nastawienie. Dzięki zrozumieniu i wiedzy i doświadczeniu mądrości wewnętrznej, jesteśmy w stanie zachować spokój. I o tym pamiętajmy: podczas rwących wydarzeń kręcącego się koła, jeśli pozostaniemy w naszym centrum, poradzimy sobie ze wszystkim.
Moją czwartkową kartą dnia było koło fortuny i faktycznie, czwartek minął mi bardzo przyjemnie w otoczeniu koleżanek: hooperek i tarocistek. Pomogłam też niewidomej pani znaleźć przejście dla pieszych, zjadłam dużo dobrych rzeczy i rozmawiałam przez telefon z dobrą znajomą i rodziną. Ogólnie czułam, że fortuna zdecydowanie była po mojej stronie.
Lubię reprezentację Koła Fortuny z Druid Craft Tarot:
Często za dużo zwalamy na przeznaczenie, czy łut szczęścia! Weźmy nasze życia we własne ręce i zapisujmy własną historię. Zrzucanie odpowiedzialności na „zewnętrzności” tworzy strach i poddańcze nastawienie, że właściwie niczego w życiu nie możemy zmienić i wszystko jest już gdzieś z góry ustalone. Za długo żyję na tym świecie, żeby w to wierzyć. Obudź w sobie kreatora i kreatorkę!
Myślę, że koło fortuny jest jedną z ciekawszych kart tarota. Jeszcze do niej wrócę. Zgłębiam właśnie jej symbolikę i wkrótce napiszę bloga na jakiego ta karta zasługuje :)
Jak na razie wrzucę tylko parę wersji koła, które mną ruszyły :
I na zakończenie coś takiego:) https://www.youtube.com/watch?v=lGZQqwsZFeo
Z jednej strony pokazuje pokonanych, z drugiej zwycięzcę. Ale ten zwycięzca ma taką minę, jak jakiś chytrus, że tak naprawdę nie czuję się szczęśliwa, że on wygrał. Wygląda na aroganckiego i na takiego, który doszedłby do zwycięstwa po trupach, bez zawahania. Raczej solidaryzuję się bardziej z tymi przegranymi. Nie ma nigdzie śladów walki, miecze leżą już na ziemi, i ten gość z pierwszego planu trzyma w rękach 3, więc trudno powiedzieć, czy zasłużył na zwycięstwo, czy wygrał jakimś nieczystym zagraniem?
Miecze symbolizują myśli, świat mentalny i nasze nastawienie. Reprezentują nasze umysły, a umysły jak wiadomo, czasem są lepiej, a czasem gorzej wykorzystywane.
Biorąc też pod uwagę, że jest to 5, czyli dosyć frustrująca, niestabilna i często niepożądana energia w kartach Tarota, to jednak uczy nas czegoś o nas samych. Pochodzi od papieża, wielkiego nauczyciela i każda 5 z małych arkanów zawiera w sobie inną lekcję i inną naukę. 5 jest liczbą środkową: przed nią są 4 karty i za nią są cztery karty, czyli jest też liczbą zwrotną. Jest nazywana liczbą małego kosmosu człowieka: celem tarotowych piątek jest więc POZNANIE. Doświadczanie 5 zmysłami.
Jeśli weźmiemy ją sobie do serca, mamy szansę na przejście do mniej burzliwych wód…jak sugeruje 6 mieczy.
– 5= konflikt i walka = mieszane uczucia i konfliktujące ze sobą pomysły, zraniona duma, niskie poczucie wartości, zdrady różnych rodzajów, mściwe zachowania, nikt tak naprawdę nie wygrywa w sytuacji, kiedy jest bitwa na ego
Można zadać sobie pytanie: jaki konflikt ostatnio mnie dotknął, przez co musiałam ostatnio przechodzić? W jakiej dziedzinie życia jest mi ciężko? Być może to walka wewnątrz własnego umysłu, wewnątrz siebie?
W niektórych walkach nikt nie wygrywa. A nawet jak ktoś wygra, to być może wygrana nie jest długoterminowa. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: jaki sens ma nasza walka? Czy walczymy w słusznej sprawie czy tylko zadowalamy własne ego? Czy służymy idei: my versus oni, ja versus ty?
!!! Wybieraj własne bitwy. Spróbuj wyrażać swoje uczucia w taki sposób, aby nie ranić czy prowokować innych do „walki”. Wyrażaj swoje emocjonalne potrzeby jasno i bez manipulacji.
Zobaczę pod koniec dnia, jak i gdzie odnalazłam tę kartę w moich dzisiejszych doświadczeniach.
Karta piękna w większości talii. Lubię te, które przedstawiają ją za pomocą kobiety.
U mnie jako karta dnia oznaczała bycie dobrą gospodynią, dzielenie się własnym domem, przygotowywanie domu do przyjęcia gości. Gość w dom, bóg w dom :) Tego dnia akurat przyjechała koleżanka z innego miasta, więc totalnie wczułam się w stan gospodyni :)
Nie dostałam spadku tego dnia, nie znalazłam nigdzie leżących pieniędzy i niestety nie widziałam sokoła :)
Tarot of trees
Osobiście uważam tę kartę za pozytywną i podoba mi się jej przesłanie. Karta u góry daje ciut szerszą interpretację o naszych korzeniach, przynależności, bogactwie tego skąd pochodzimy i czerpania siły i obfitości z naszych korzeni.
Oczywiście, ta druga strona medalu może kojarzyć się w pławieniem się we własnym bogactwie, chęć aplauzu i bycie dumnym jak paw.
W talii Ridera Waite widzimy mężczyznę, z bandażem na głowie trzymającego 9 buławę i opierającego się na niej, defensywnie. Za nim stoi 8 buław, silnie wbitych w ziemię, pionowych, dużych. Zasłaniają spokojny krajobraz, który widać za nimi. Stoją stabilnie, bezpiecznie. Mężczyzna wygląda na rannego, ale wciąż silnie stojącego na ziemi. Patrzy w bok.
Buławy to element ognia, inspiracja, kreatywność, duchowy rozwój.
9 to liczba zakończeń, zamykania jakiegoś procesu, prowadząca do karty 10, czy 1 nowego etapu. Jest to bilans zysków lub strat, zależy ile pracy włożyliśmy w daną sytuację do tej pory.
Gwen Rosewater
Czasem możemy czuć się bardzo zmęczeni przejściami z przeszłości, naszymi ranami, doświadczeniami, byciem silnym i bronienia swojej pozycji. Ta karta daje nam nadzieję, że już niedługo zakończymy ten proces. Że warto jeszcze ciut się przemęczyć, bo koniec jest już bliski. Żeby nie poddawać się teraz, zaraz przed metą.
Pokazuje nam też, że wszystkie doświadczenia, które nas tu doprowadziły, mimo tego, że mogliśmy ucierpieć, pokazały nam ile tak naprawdę mamy wewnętrznej siły! Ile potrafimy znieść i ile potrafimy wskrzesić w sobie wytrwałości i motywacji, aby bronić czegoś, w co bardzo wierzymy. Jest to karta mocy, wewnętrznej siły, ognistej walki: karta wojownika duchowego.
Karta zaufania do samego siebie! Karta determinacji.
Jeśli chodzi o drugą stronę 9 buław, to pokazuje ona zmęczenie organizmu, przesilenie, wycieńczenie i potrzebę odpoczynku. Adrenalina i stresujące sytuacje nas wykończyły. Bronimy się jeszcze ale już resztakami sił. Czasem być może lepiej jest się poddać, lub odpuścić.
Warto zastanowić się nad pobódkami naszej ochronnej postawy?
Dlaczego tak mozolnie bronimy swego i czy nam wciąż to służy? Buławy zasłaniają nam spokojny krajobraz umysłu. Sami stworzyliśmy więzienie ze swoich ran, przeszłości, nieprzyjemnych doświadczeń, których nie możemy lub nie chcemy sobie odpuścić, aby tak naprawdę napawać się spokojem i pięknem życia. Wciąż stoimy w pozycji obronnej, zasłonięci od reszty świata, jak gdyby w oczekiwaniu, że zaraz znowu spotka nas coś złego, że znowu będziemy musieli podjąć walkę z jakimś niewidocznym wrogiem. Na karcie nie widać innych osób. Postać patrzy w bok, ale nie wiemy na co, czy na kogo. Może nic mu już nie grozi, tylko z przyzwyczajenia nie pozwala sobie na złożenie broni?
Aby tę kartę dobrze zrozumieć w ustawieniu, warto zerknąć na karty, koło których leży. W znaczny sposób będą nas informowały o tym, czy powinniśmy być czujni i bronić swojej pozycji, wytrzymać i nie poddawać się tuż przed końcem; czy też wręcz przeciwnie. Odpuścić sobie i otworzyć się na nowe pomysły, nowe inspiracje, uwolnić się od tej ciągłej postawy obrony i zaufać swojej mocy, że wszystko będzie ok. Nie bronić zranionej części ego, tylko z nią się oswoić i ją uleczyć. Pozwolić inspiracji na nowe rozwiązania.
To silna karta.
Jeśli poznamy głębię swojej podświadomości i skierujemy naszą energię na to czego pragniemy, osiągniemy nasz cel.
PS. Na zakończenie dnia karta sprawdziła się niesamowicie. Przeżywam rozterki związane z pracą, z sukcesem, z procesem i ta karta dodała mi siły, aby się jednak jeszcze nie poddawać, aby powalczyć jeszcze trochę i zaufać swojej sile. Dam radę.