Hmmm jako karta dnia pokazała mi się słabiutko. Nie odczułam ani bólu, ani biedy, ani dramatycznych chorób, ani smutku, ani straty, ani długów… Mogłam chodzić a nawet tańczyć, wszyscy zapłacili za zajęcia, nie miałam żadnych problemów fizycznych :)
Może dorosłam na tyle, żeby wleźć za ten świecący ciepłem witraż okienny i tam się ogrzać, najeść i poprosić o wsparcie? Choć o wsparcie dzisiaj akurat też nikogo nie prosiłam :) No może uczennice, żeby pomogły w doborze ruchów do tańca… czy to się liczy??
Elementarnie denary to kreatywna energia ziemi. Tworzyłyśmy dzisiaj i owszem taneczny układ ciąg dalszy.
Poza tym byliśmy z mężem na króciutkiej wycieczce nad jeziorem, też kreatywnie spędziliśmy czas robiąc fotografie i rozkoszując się widokami. Jedyne, co odebrałam prawie dosłownie z 5 denarów w wydaniu RWS to ZIMNO! Nie padał co prawda śnieg, ale wiało i było mroźno!
Będę musiała nad 5 denarami jeszcze posiedzieć i pomyśleć. Nie przemówiła do mnie.
PS. Jutro zapoznam się z wersją Thotha. Być może uderzy mnie znowu swoją mądrością :)